Pojedynek z nieścisłością

© Batrłomiej Walczak

Dziękuję Patrykowi Skupniewiczowi, Piotrowi Olszówce i Tomaszowi Zagożdżonowi za cenne uwagi.

Słowo wstępne

W 7 nu­me­rze pi­sma „Człowiek i ruch” wy­da­wa­nego przez Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu uka­zał się ar­ty­kuł dok­tora Zbigniewa Czajkowskiego za­ty­tu­ło­wany „Pojedynek szer­mier­czy w Hamlecie”. Autor jest ce­nio­nym tre­ne­rem szer­mierki spor­to­wej i hi­sto­ry­kiem szer­mierki. Artykuł trak­tuje w dość in­te­re­su­jący spo­sób na te­mat rze­czo­nej walki i tam nie mam wiele do do­da­nia. Dr Czajkowski ko­rzy­sta jed­nak z oka­zji, by przed­sta­wić hi­sto­rię szer­mierki do mo­mentu, w któ­rym roz­grywa się po­je­dy­nek i w tej czę­ści, szcze­gól­nie od­no­śnie śre­dnio­wie­cza, po­ja­wiło się kilka dość po­waż­nych nie­ści­sło­ści.

Do ce­lów po­le­miki wy­ko­rzy­sta­łem an­giel­ską wer­sję ar­ty­kułu, prze­kład cy­ta­tów wła­sny. Starałem się za­cho­wać zgod­ność z ko­lej­no­ścią, w ja­kim tezy po­ja­wiają się w ar­ty­kule.

Broń i uzbrojenie

Ciężkie miecze

Jest to po­wszechny ste­reo­typ, po­wta­rzany po­mimo licz­nych do­sko­na­łych pu­bli­ka­cji bro­nio­znaw­czych (np. książki zmar­łego nie­dawno R. E. Oakeshotta, czy nie­miecka po­zy­cja „Europeische Hieb- und Stichwaffen”). Stwierdzenie au­tora o „bar­dzo cięż­kich mie­czach”1 śre­dnio­wiecz­nych można by uznać za drobną nie­ści­słość, bio­rąc pod uwagę cię­żar obec­nej broni spor­to­wej, czy na­wet zwy­kłej szpady, gdyby nie fakt, że w dal­szej czę­ści ar­ty­kułu czy­tamy: „Pojawiła się nowa, znacz­nie lżej­sza broń – ra­pier […] Przeciętny ra­pier wa­żył około 1800 g.”2.

Zerknięcie do opra­co­wań bro­nio­znaw­czych uka­zuje nam ob­raz na­stę­pu­jący: mie­cze jed­no­ręczne wa­żące ok. 1-1,5 kg oraz dłu­gie wa­żące od 1,5 do nieco po­nad 2 kg3. Z pew­no­ścią broń ta nie jest „znacz­nie cięż­sza”4 od wspo­mnia­nych przez au­tora ra­pie­rów. Wspomniana waga ra­piera jest rów­nież zbyt duża, bez pro­blemu mo­żemy od­na­leźć eg­zem­pla­rze ma­jące od 1,2 do 1,5 kg. Po dal­sze szcze­góły od­sy­łam rów­nież do ar­ty­kułu Johna Clementsa „What did Historical Swords Weigh?

Kwestia nazewnictwa

Słowo ra­pier, jak słusz­nie wska­zuje au­tor ar­ty­kułu, po­cho­dzi naj­praw­do­po­dob­niej od hisz­pań­skiej na­zwy „espada ro­pera” i ozna­cza mniej wię­cej tyle, co miecz no­szony do stroju. Fakt, iż nie opi­suje ono żad­nego kon­kret­nego „typu” mie­cza i że uży­wane było po­wszech­nie przez po­nad 200 lat, na­ro­bił sporo za­mie­sza­nia wśród bro­nio­znaw­ców, a jesz­cze wię­cej wśród osób nie do końca za­zna­jo­mio­nych z te­ma­tem i pra­gną­cych wi­dzieć w ra­pie­rze je­den kon­kretny typ broni, czę­sto iden­ty­fi­ko­wany z późną XVII-wieczną formą kolną.

Na prze­strzeni wie­ków (od końca XV do końca XVII w.) „ra­pier” ewo­lu­ował, prze­cho­dząc od broni kolno-siecznej do formy tylko i wy­łącz­nie kol­nej. Dr Czajkowski za­zna­cza to, pi­sząc o tech­ni­kach uży­wa­nych w walce ra­pie­rem: „…na po­czątku wła­ści­wie uży­wano tylko cięć, po­tem cięć i pchnięć a [po­tem] […] uży­wano pra­wie wy­łącz­nie pchnięć”5, jed­nakże nie pi­sze nic o ewo­lu­cji sa­mej broni, ogra­ni­cza­jąc się do opisu po­je­dyn­czego eg­zem­pla­rza: „Rapier miał bar­dzo długą, obu­sieczną głow­nię z ostrym szty­chem, jel­cem oraz skom­pli­ko­wa­nym ze­sta­wem obłę­ków chro­nią­cych dłoń szer­mie­rza”6. Czytelnik nie bę­dący bro­nio­znawcą może od­nieść wra­że­nie, że przez 200 lat uży­wano tego sa­mego na­rzę­dzia, zmie­niała się tylko tech­nika, tym­cza­sem ra­pier, po­dob­nie jak nie­mal każda od­miana broni bia­łej tego okresu, prze­szedł burz­liwy roz­wój. Wczesne formy „ra­piera” (te z końca XV wieku i po­cząt­ków XVI) nie róż­nią się spe­cjal­nie od ty­po­wych śre­dnio­wiecz­nych mie­czy jed­no­ręcz­nych i można nimi bez pro­blemu od­ciąć rękę, na­to­miast te póź­niej­sze mają głow­nie, które tnąc mogą co naj­wy­żej ska­le­czyć. Wiąże się to mię­dzy in­nymi z fak­tem prze­kształ­ca­nia się broni prze­zna­czo­nej do walki zbroj­nej w broń „cy­wilną” uży­waną w mia­stach i na dwo­rach.

Wątpliwa osłona

Rękojeść śre­dnio­wiecz­nego mie­cza jest kwin­te­sen­cją pro­stoty – wą­ski je­lec skrzy­żo­wany z głow­nią. Według dok­tora Czajkowskiego daje ona „wąt­pliwą osłonę”7. Z taką opi­nią sty­kam się nie po raz pierw­szy, jed­nakże pa­dała ona je­dy­nie z ust szer­mie­rzy spor­to­wych. Możliwe, że w dys­cy­pli­nie, w któ­rej po każ­dym tra­fie­niu prze­rywa się walkę i gdzie o zwy­cię­stwie de­cy­dują ułamki se­kund, fak­tycz­nie nie jest to osłona opty­malna.

Różnego rodzaju jelce (od góry z lewej): miecz z epoki brązu, cztery rodzaje mieczy z czasów wędrówki ludów, typologia Wheelera dotycząca mieczy "wikińskich", typowy średniowieczny jelec krzyżowy, rękojeść XVII w. rapiera, jelec szabli węgiersko-polskiej z tego samego okresu oraz rękojeści mieczy japońskich.

Różnego ro­dzaju jelce (od góry z le­wej): miecz z epoki brązu, cztery ro­dzaje mie­czy z cza­sów wę­drówki lu­dów, ty­po­lo­gia Wheelera do­ty­cząca mie­czy „wi­kiń­skich”, ty­powy śre­dnio­wieczny je­lec krzy­żowy, rę­ko­jeść XVII w. ra­piera, je­lec sza­bli węgiersko-polskiej z tego sa­mego okresu oraz rę­ko­je­ści mie­czy ja­poń­skich.

Jak jed­nak w ta­kim ra­zie tłu­ma­czyć fakt, że mie­czy z jesz­cze prost­szą rę­ko­je­ścią (pra­wie bez lub cał­kiem bez jelca) uży­wali Rzymianie (Gladiusy), Persowie i Grecy? W mie­czach wschod­nich część zwana jel­cem jest rów­nież ra­czej za­zna­czona, niż praw­dzi­wie funk­cjo­nalna (Chiny, Japonia). Podobnie pierw­sze mie­cze ka­ro­liń­skie. Jelec krzy­żowy jako ele­ment po­wszechny po­ja­wia się do­piero około X wieku i w pra­wie nie­zmie­nio­nej po­staci trwa aż do wieku XV, kiedy to przy­biera co­raz to bar­dziej zło­żone formy.

Widać więc, że w cza­sach, kiedy miecz był jedną z pod­sta­wo­wych ro­dza­jów broni uży­wa­nych na polu walki, osłona dłoni po­zo­staje bar­dzo skromna. Raczej w nie­wiel­kim stop­niu wiąże się to z opan­ce­rze­niem dłoni no­szo­nym przez owych wo­jow­ni­ków. Aż do XII wieku nie ma żad­nych prze­sła­nek, które po­zwa­lają nam stwier­dzić, że fak­tycz­nie no­szono w trak­cie walki ja­kie­kol­wiek rę­ka­wice. Sugeruje to ra­czej czy­sto ofen­sywne wy­ko­rzy­sta­nie mie­cza.

Tarcza i miecz dwuręczny

Miecz dwuręczny (zweihander) z XVI wieku. Miecz dwu­ręczny (zwe­ihan­der) z XVI wieku.
W ar­ty­kule na­ty­kamy się na na­stę­pu­jące sfor­mu­ło­wa­nie: „Miecze były bar­dzo cięż­kie i czę­sto obu­ręczne. […] Do obrony uży­wano tarcz.”8. Podejrzewam, że jest to je­dy­nie nie­zręcz­ność w stylu, wy­maga jed­nak drob­nego wy­ja­śnie­nia. Miecz (by­naj­mniej nie obu­ręczny) z tar­czą sta­nowi pod­sta­wowe uzbro­je­nie wo­jow­nika i ry­ce­rza do mniej wię­cej po­łowy XIV wieku. Wtedy do po­wszech­nego użytku wcho­dzą mie­cze dłu­gie. Jak już pi­sa­łem, nie na­leży ich my­lić z tak zwa­nymi zwe­ihen­de­rami , wy­ko­rzy­sty­wa­nymi mię­dzy in­nymi przez land­sk­nech­tów do eskorty i obrony sztan­daru. Miecz długi, jako ty­powa broń uni­wer­salna w XIV i XV wieku, uży­wany jest bez tar­czy i szer­mierka nim obej­muje sze­roki za­kres ak­cji opi­sa­nych w ów­cze­snych trak­ta­tach.

Zbroja i ruch

Do wy­ja­śnie­nia po­zo­staje jesz­cze je­den utarty ste­reo­typ, za­warty w oma­wia­nym ar­ty­kule. Mianowicie: „Ciężkie zbroje […] czy­niły nie­moż­li­wymi szyb­kie ru­chy, ru­chli­wość, do­brą tech­nikę i tak­tykę”9.

zbroja01
Wielka szkoda, że au­tor tego po­glądu zi­gno­ro­wał wy­czyny ta­kich osób, jak wspo­mi­nany przez Froissarta Sir John Assueton, który w peł­nej zbroi z ła­two­ścią wska­ki­wał na ko­nia, po­dob­nie jak Galliot de Balthasin w kro­ni­kach Oliviera de la Marche. Inny kro­ni­karz, Schilling, opi­suje w pełni opan­ce­rzo­nego zbroj­nego, który po tym, jak zo­stał zrzu­cony z mo­stu, sam się wy­do­stał z rzeki10. Kolejnym przy­kła­dem może być Jean de Maingre, mar­sza­łek Francji, wcho­dzący w peł­nej zbroi po dra­bi­nie na sa­mych rę­kach11. XII-wieczne ro­manse opi­sują po­je­dyn­ku­ją­cych się w kol­czu­gach ry­ce­rzy „pięk­nie od­ska­ku­ją­cych przed cio­sami”. Nawet za­kła­da­jąc, iż były to wy­czyny nie­co­dzienne, współ­cze­sna żywa ar­che­olo­gia do­star­cza do­wo­dów na to, że od­po­wied­nio zre­kon­stru­owana zbroja wcale nie prze­szka­dza w sta­niu na rę­kach12.

O tak­tyce i tech­nice bę­dzie mowa w dal­szej czę­ści ar­ty­kułu.

Nie taki nowy renesans

Autor ar­ty­kułu for­suje tezę, ja­koby szer­mierka ra­pie­rem sta­no­wiła re­wo­lu­cję w sto­sunku do śre­dnio­wiecz­nej walki”ciężkimi mie­czami”13. Ośmielę się z nim nie zgo­dzić i spró­buję po­ka­zać, że wy­mie­nione przez niego ce­chy, świad­czące o „wiel­kim po­stę­pie” można było zna­leźć już po­nad 100 lat wcze­śniej.

Zanim to jed­nak uczy­nię, po­zwolę so­bie na drobną dy­gre­sję. Dr Czajkowski na po­par­cie swo­ich twier­dzeń przy­ta­cza liczne trak­taty re­ne­san­sowe. Nie wspo­mina na­to­miast ani sło­wem o po­dob­nych dzie­łach po­cho­dzą­cych ze śre­dnio­wie­cza. A jest ich nie­mało. Począwszy od pierw­szego za­cho­wa­nego trak­tatu I.33 (ko­niec XIII wieku, oma­wia walkę mie­czem i pu­kle­rzem), przez XIV-wieczne i XV-wieczne opisy tra­dy­cji Johannesa Liechtenauera u Hanko Doebringera (1389), Sigmunda Ringecka (1440), Petera von Danzig (1452), Lwa Żyda (ok. 1450) i Paulusa Kala (1480), wło­ską szkołę re­pre­zen­to­waną przez Fiore dei Liberi (1410) i Filipo Vadi (1480) aż po ano­ni­mowe trak­taty z nie­zna­nymi bli­żej tra­dy­cjami „Codex Wallerstein” (prze­łom XIV i XV wieku) i „Gladiatoria” (ok. 1420-30) i wiele in­nych, w su­mie około 30. Osoby bli­żej za­in­te­re­so­wane od­sy­łam mię­dzy in­nymi do lek­tury ar­ty­kułu „O isto­cie stu­dio­wa­nia trak­ta­tów” mo­jego au­tor­stwa.

Zaskoczenie i walki „fair-play”

Pierwszą „no­wo­ścią” w re­ne­san­sie miało być do­strze­że­nie war­to­ści za­sko­cze­nia w walce i wy­ko­rzy­sta­nie kontr­ata­ków14. Dużą nie­spo­dzianką może być w ta­kim ra­zie fakt, że już Johannes Liechtenauer w XIV wieku zbu­do­wał swój sys­tem walki dłu­gim mie­czem w opar­ciu o pięć „se­kret­nych ude­rzeń” – kontr­ata­ków, które jed­no­cze­śnie osła­niają, jak i umoż­li­wiają tra­fie­nie prze­ciw­nika. Tenże fecht­mistrz na­le­gał też na to, aby uzy­skać „pierw­sze ude­rze­nie” i nie pa­trzeć na to, co za­mie­rza prze­ciw­nik. Innym przy­kła­dem mogą być po­ka­zane w trak­ta­cie Flos Duellatorum tech­niki walki mie­czem w po­chwie albo kap­tu­rem!15

W swoim traktacie Fiore dei Liberi zamieszcza przepis na sporządzenie proszku oślepiającego.

W swoim trak­ta­cie Fiore dei Liberi za­miesz­cza prze­pis na spo­rzą­dze­nie proszku ośle­pia­ją­cego.

Technika pokazująca jak można obronić się przed sztyletem przed wyciągnięciem miecza z pochwy (Fiore dei Liberi).

Technika po­ka­zu­jąca jak można obro­nić się przed szty­le­tem przed wy­cią­gnię­ciem mie­cza z po­chwy (Fiore dei Liberi).

Na ilustracji Fiore broni się przy pomocy pałki, ale w tekście napisane jest, że można do tego celu użyć także zwiniętego kaptura.

Na ilu­stra­cji Fiore broni się przy po­mocy pałki, ale w tek­ście na­pi­sane jest, że można do tego celu użyć także zwi­nię­tego kap­tura.

"Gladiatoria" mówi nam, że zaskoczyć przeciwnika możnapoprzez odkręcenie głowicy od miecza i rzucenie nią.

„Gladiatoria” mówi nam, że za­sko­czyć prze­ciw­nika moż­na­po­przez od­krę­ce­nie gło­wicy od mie­cza i rzu­ce­nie nią.

Hans Talhoffer pokazuje jak rozproszyć przeciwnika poprzez rzucenie w niego kapeluszem.

Hans Talhoffer po­ka­zuje jak roz­pro­szyć prze­ciw­nika po­przez rzu­ce­nie w niego ka­pe­lu­szem.

Wystarczy zresztą zer­k­nąć np. do „Gladiatorii”, żeby zna­leźć tam przy­kład od­krę­ce­nia (sic!) gło­wicy mie­cza i rzu­ce­nia nią w przeciwnika16, do Talhoffera „Alte Almatur und Ringkunst” (1459), gdzie wi­dać rzu­cony w prze­ciw­nika ka­pe­lusz17, czy też po­now­nie do Fiorego, który za­leca wy­ko­rzy­sta­nie proszku ośle­pia­ją­cego w walce mło­tem lu­cer­neń­skim18.

Element za­sko­cze­nia by­naj­mniej nie był nie­znany mi­strzom śre­dnio­wiecz­nym, co wię­cej, dla nie­któ­rych sta­no­wił pod­stawę, na któ­rej oparli swój sys­tem walki.

Autor pi­sze też o „wal­kach ry­cer­skich opar­tych o za­sady fair-play”19 na tur­nie­jach i w po­je­dyn­kach. Oczywiście, nie może tu mieć na my­śli obec­nych za­sad fair-play, tylko za­sady ów­cze­sne. O tym, że ta­kie na pewno ist­niały, mówi księga tur­nie­jowa księ­cia Rene oraz na przy­kład XV-wieczny hisz­pań­ski mistrz Pietro Monte, który oświad­cza, że na tur­nie­jach za­bi­ja­nie ko­nia prze­ciw­nika jest dys­ho­no­rem, ale w bi­twach ra­dzi tak wła­śnie czy­nić. Dodając do tego wspo­mniane wy­żej przy­kłady z prosz­kiem, czy ka­pe­lu­szem, można wy­snuć wnio­sek, że ow­szem, na tur­nie­jach za­sady owe ist­niały i były prze­strze­gane, ale tam, gdzie cho­dziło o ży­cie, wszel­kie sztuczki były do­zwo­lone.

Dystans

Według au­tora oma­wia­nego ar­ty­kułu do­piero re­ne­san­sowi mi­strzo­wie od­kryli zna­cze­nie dy­stansu20. Jest to ze wszech miar in­te­re­su­jąca ob­ser­wa­cja, je­śli weź­miemy pod uwagę nie­miecki po­dział walki na fazy Zufechten i Krieg (do i od za­da­nia pierw­szego ude­rze­nia), wło­skie zhogo largo i zhogo stretto (na da­le­kim i na bli­skim dy­stan­sie) oraz tech­niki ta­kie jak Nachraisen – wy­cho­dze­nie i wcho­dze­nie z dy­stansu w celu unik­nię­cia ataku prze­ciw­nika – czy też Überlauffen – ude­rza­nie w górne otwar­cia tak, aby mieć więk­szy za­sięg broni niż prze­ciw­nik, gdy ten ude­rza w otwar­cia dolne. Schodzenie z dy­stansu naj­le­piej wi­doczne jest przy jed­nym z se­kret­nych ude­rzeń – Krumphau. To wszystko do­ro­bek szer­mie­rzy z XIV i XV wieku, jed­nakże ba­zu­jący na ob­ser­wa­cjach znacz­nie wcze­śniej­szych.

Postawy

Według au­tora „Pojedynku” re­ne­sans wpro­wa­dził po­stawy, z któ­rych można było wy­ko­ny­wać atak21. Szkoda za­tem, że nie wie­dział o tym ano­ni­mowy au­tor ma­nu­skryptu I.33 z końca XIII wieku, roz­po­czy­na­jąc swoje dzieło od po­ka­za­nia sied­miu po­staw (cu­sto­dia). Nota bene na­zy­wał je prima, se­cunda etc., od­bie­ra­jąc tym sa­mym palmę pierw­szeń­stwa Agrippie, we­dług dok­tora Czajkowskiego pierw­szemu, który nadał po­sta­wom pro­ste na­zwy22.

W za­sa­dzie każdy z opi­sa­nych śre­dnio­wiecz­nych sys­te­mów szer­mierki wy­ko­rzy­stuje mniej­szą lub więk­szą liczbę po­staw. Dla przy­kładu od­sy­łam do działu z tre­nin­gami po dość ob­szerne omó­wie­nie XV-wiecznych po­staw w nie­miec­kiej szkole szer­mierki dłu­gim mie­czem Johannesa Liechtenauera.

Cztery z dwunastu postaw pokazanych w traktacie "Flos Duellatorum"

Cztery z dwu­na­stu po­staw po­ka­za­nych
w trak­ta­cie „Flos Duellatorum”

Cztery pierwsze postawy szermiercze pokazane w traktacie I.33

Cztery pierw­sze po­stawy szer­mier­cze
po­ka­zane w trak­ta­cie I.33

Finta

Kolejnym z re­ne­san­so­wych wy­na­laz­ków mia­łaby być finta23. I po­now­nie mo­żemy od­wo­łać się do źró­deł z XIV i XV wieku, które opi­sują tech­niki ta­kie jak ve­ler albo zwi­fach ve­ler24, po­le­ga­jące na wy­ko­na­niu uda­wa­nego ataku w jedno otwar­cie, a na­stęp­nie rze­czy­wi­stego wy­mie­rzo­nego w inne. Analogią w szkole wło­skiej jest colpi di vil­liano, uda­wane silne ude­rze­nie z pra­wej strony, które na­stęp­nie prze­rzuca się na drugą25. Warto też do­dać, że po­dział na cztery otwar­cia, wy­ko­rzy­sty­wany we współ­cze­snej szer­mierce spor­to­wej, rów­nież ma me­trykę śre­dnio­wieczną.

Innym przy­kła­dem tego, do ja­kiego stop­nia roz­wi­nięta była kon­cep­cja finty, czy też zwodu, może być tech­nika z ano­ni­mo­wego XV-wiecznego źró­dła nie­miec­kiego „Codex Wallerstein”, w któ­rej zwo­dzi się prze­ciw­nika nie ak­cją ostrza, ale pracą nóg!

Wypad i wycofanie

Tutaj mu­szę przy­znać ra­cję dok­to­rowi Czajkowskiemu – za­równo wy­pad w for­mie, jaką obec­nie znamy, jak i wy­co­fa­nie (od­stą­pie­nie) wy­dają się wy­na­laz­kami re­ne­san­so­wymi. Czy jed­nak świad­czy to o re­wo­lu­cji? Wypad jest re­zul­ta­tem ewo­lu­cji broni do dłu­gich kol­nych ra­pie­rów z końca XVI i XVII wieku, a wy­co­fa­nie to wy­nik zmiany cha­rak­teru walki – z bo­jo­wej na cy­wilną i po­je­dyn­kową, gdzie wy­eli­mi­no­wa­nie prze­ciw­nika i walka z na­stęp­nym prze­stała być prio­ry­te­tem. Zasady tak­tyki śre­dnio­wiecz­nej opie­rają się o szyb­kie roz­strzy­gnie­cie star­cia do­wol­nymi środ­kami (mie­czem, ko­pią, ale też przy po­mocy za­pa­sów, pu­gi­nału, na­tar­cia ko­niem) i przej­ście do ko­lej­nej walki. W isto­cie śre­dnio­wieczna „sztuka Marsa” jest czymś znacz­nie szer­szym niż sama szer­mierka.

Nauczanie i indywidualizacja

Ostatnia oznaka re­wo­lu­cji nie do­ty­czy już sa­mej tech­niki, ale me­tod na­ucza­nia i spo­strze­że­nia, że z każ­dym prze­ciw­ni­kiem wal­czy się inaczej26. Jeśli cho­dzi o dy­dak­tykę, to już Döbringer (1389 rok) roz­róż­nia walkę in schimpfe (tre­nin­gową) oraz in ern­ste (praw­dziwą). Opisane przez niego tech­niki, bę­dące tłu­ma­cze­niem ta­jem­nych wer­sów Liechtenauera, są może nieco po­kręt­nie przed­sta­wione, jed­nak w czę­ści po­świę­co­nej in­nym mi­strzom jego ję­zyk jest już wy­soce spre­cy­zo­wany. Z po­dobną do­kład­no­ścią wy­ra­żają się inni glo­sa­to­rzy nauk Liechtenauera, a także au­to­rzy więk­szo­ści po­zo­sta­łych XV-wiecznych trak­ta­tów. I.33 wy­ko­rzy­stuje na­wet se­kwen­cje ilu­stra­cji, aby po­ka­zać ca­łość tech­niki.

Strona z traktatu Fiore dei Liberi przedstawiająca między innymi cechy doskonałego wojownika

Strona z trak­tatu Fiore dei Liberi przed­sta­wia­jąca mię­dzy in­nymi ce­chy do­sko­na­łego wo­jow­nika

Przyznaję jed­nak re­ne­san­sowi palmę pierw­szeń­stwa, je­śli cho­dzi o jedną z form na­ucza­nia szer­mierki – dia­log ucznia z mi­strzem, na­wią­zu­jący do an­tycz­nej tra­dy­cji fi­lo­zo­fii. Bodajże pierw­szym, który za­sto­so­wał tego ro­dzaju wy­bieg, był Vincento Saviolo pod ko­niec XVI wieku. Nie jest to jed­nak kwe­stia do­robku szer­mier­czego re­ne­sansu, lecz upo­wszech­nie­nia szkoły hu­ma­ni­stycz­nej.

Kwestia in­dy­wi­du­ali­za­cji jest nieco star­sza, niż zdaje się to su­ge­ro­wać dok­tor Czajkowski. Bez więk­szego pro­blemu mogę wska­zać na wstęp do za­pa­sów w „Codex Wallerstein”, w któ­rym wy­raź­nie mówi się o nie­rów­no­ściach mię­dzy wal­czą­cymi oraz o tym, jak je wy­ko­rzy­stać w walce. W in­nych trak­ta­tach wie­lo­krot­nie wspo­mina się o wyż­szo­ści umie­jęt­no­ści nad siłą (Vadi, Döbringer), a śre­dnio­wieczne opisy cech, ja­kie po­wi­nien po­sia­dać do­sko­nały wo­jow­nik to te­mat znacz­nie wy­kra­cza­jący poza ramy tej po­le­miki.

Z mieczem w dłoni

Jest jesz­cze kilka punk­tów w ar­ty­kule dok­tora Czajkowskiego, z któ­rymi nie mogę się zgo­dzić. Tym ra­zem do­ty­czą one kon­kret­nego za­sto­so­wa­nia „cięż­kiej” broni do walki i spo­so­bów wła­da­nia nią.

Kruszenie zbroi

Pierwsza sprawa, która po­ja­wia się pra­wie na sa­mym po­czątku ar­ty­kułu, to wspo­mniane już cięż­kie mie­cze „prze­zna­czone do za­da­wa­nia cio­sów ma­ją­cych na celu skru­sze­nie zbroi i po­wa­le­nie przeciwnika”27. Skoro już wiemy, że mie­cze wcale nie były ta­kie cięż­kie, a zbroje nie ogra­ni­czały ru­chu tak, jakby się wy­da­wało, zer­k­nijmy do XV-wiecznych trak­ta­tów ra­dzą­cych jak po­ko­nać opan­ce­rzo­nego prze­ciw­nika.

Krwawa walka w pełnych zbrojach przedstawiona w kronice z Bibliotheca Palatina.

Krwawa walka w peł­nych zbro­jach przed­sta­wiona
w kro­nice z Bibliotheca Palatina.

Walka z opancerzonym przeciwnikiem przy pomocy techniki półmiecza pokazana w "Gladiatorii"

Walka z opan­ce­rzo­nym prze­ciw­ni­kiem przy po­mocy tech­niki pół­mie­cza po­ka­zana w „Gladiatorii”

Wrażenie? Hmm. kon­ster­na­cja. Pierwsze, o czym mó­wią nam Sigmund Ringeck, Peter von Danzig i Fiore dei Liberi, to to, że na­leży szu­kać w zbroi otwarć, czyli miejsc po­zba­wio­nych ochrony. Są to: pa­chy, kro­cze, wi­zura w heł­mie, dło­nie, otwór mię­dzy rę­ka­wicą i za­rę­ka­wiem. Dalej – uchwyt mie­cza zu­peł­nie inny, niż tra­dy­cyjny. Broń chwyta się lewą ręką w po­ło­wie głowni i używa jak skró­co­nej lancy albo włóczni. Kolejna nie­spo­dzianka – wszyst­kie ataki to pchnię­cia! Do ude­rza­nia sto­suje się je­lec albo gło­wicę. Najwyraźniej wcale nie tak ła­two prze­bić zbroję albo pan­cerz, jak to wi­dać na ry­ci­nach z Biblii Maciejowskiego, Kronik Froissarta, czy in­nych źró­dłach, cho­ciaż na pewno nie jest to nie­moż­liwe.

Jak wi­dać walka w zbroi sta­nowi zu­peł­nie od­dzielną dzie­dzinę, wy­ko­rzy­stu­jącą od­mienne tech­niki, niż walka bez zbroi. Wymaga in­nego po­dej­ścia tak­tycz­nego, ale na pewno je po­siada. Cytowany wcze­śniej ustęp o braku tych ele­men­tów w walce w zbroi jest nie­słuszny.

A bez zbroi?

Bez zbroi też wal­czono. Najlepsze śre­dnio­wieczne sys­temy szer­mier­cze dość sze­roko po­dej­mują ten te­mat. Ilość za­cho­wa­nych trak­ta­tów świad­czy, że czy­niono to dość czę­sto. A to, co w nich wi­dać, su­ge­ruje, że była to walka bar­dzo szybka, ży­wio­łowa, agre­sywna i efek­tywna. Kompletny sys­tem walki obej­mo­wał nie tylko szer­mierkę mie­czem, ale też za­pasy, walkę szty­le­tem, walkę konną i jesz­cze kilka in­nych broni.

Osoby, któ­rych mój wy­wód na te­mat ist­nie­nia w śre­dnio­wie­czu roz­wi­nię­tych sys­te­mów walki nie prze­ko­nał, po­winny się­gnąć po któ­reś z za­cho­wa­nych i ła­two do­stęp­nych źró­deł XV-wiecznych. Flos du­el­la­to­rum li­czy so­bie około 300 tech­nik szer­mier­czych – a nie jest naj­ob­szer­niej­szym z trak­ta­tów.

Kompletny system walki w średniowieczu obejmował między innymi zapasy, walkę sztyletem oraz walkę długim mieczem. Ilustracje pochodzą z XV-wiecznego traktatu będącego najprawdopodobniej kopią manuskryptu autorstwa Paulusa Kala.

Kompletny sys­tem walki w śre­dnio­wie­czu obej­mo­wał mię­dzy in­nymi za­pasy, walkę szty­le­tem oraz walkę dłu­gim mie­czem. Ilustracje po­cho­dzą z XV-wiecznego trak­tatu bę­dą­cego naj­praw­do­po­dob­niej ko­pią ma­nu­skryptu au­tor­stwa Paulusa Kala.

Kondycja?

Jest w ar­ty­kule dok­tora Czajkowskiego kilka stwier­dzeń w wy­so­kim stop­niu za­sta­na­wia­ją­cych. „Nie było ła­two wła­dać tak ciężką bro­nią”28 (to o 1,5-2 kg ra­pie­rach), czy też „…pro­wa­dze­nie walki przez kilka mi­nut wy­ma­ga­łoby do­brego zdro­wia, spraw­no­ści mo­to­rycz­nej, siły i spe­cy­ficz­nej wy­trzy­ma­ło­ści.”29. A jed­no­cze­śnie „szyb­kość ów­cze­snych walk nie mo­gła być bar­dzo duża.”30. Z ko­lei w in­nej czę­ści czy­tamy: „…walka na ra­piery była dość żywa i wy­czer­pu­jąca.”31. Autor zdaje się za­prze­czać sam so­bie.

Oczywiście, że walka była szybka, żywa, bły­ska­wiczna i wy­czer­pu­jąca. Wymagała do­brego zdro­wia, spraw­no­ści mo­to­rycz­nej etc. Można jed­nak przy­jąć, że osoba, która co­dzien­nie rano prze­biega 5 mil w zbroi32, jeź­dzi konno i wpra­wia się w rze­mio­śle wo­jen­nym, ćwi­cząc in­ten­syw­nie po kilka go­dzin dzien­nie, wszyst­kie te wy­mie­nione ce­chy po­siada? Nieprzypadkowo w wo­jow­ni­czych spo­łe­czeń­stwach śre­dnio­wie­cza ry­ce­rze ucho­dzili za elitę zdro­wia, siły i urody.

Do pew­nego stop­nia od­mien­nie sprawa ma się z miesz­cza­nami, do któ­rych obo­wiąz­ków nie na­le­żało sta­wa­nie do walki, o ile mia­sto nie było za­gro­żone. Z pew­no­ścią jed­nak ich kon­dy­cja nie mo­gła być aż tak zła. Liczne lu­dyczne za­bawy (w tym także i szkoły oraz brac­twa szer­mier­cze) przy­czy­niały się do jej po­prawy, a ak­tyw­niej­szy niż obec­nie tryb ży­cia re­kom­pen­so­wał gor­sze od­ży­wia­nie.

Przekładać palec, czy też nie?

Wysoce kon­tro­wer­syjną sprawą zdaje się być uchwyt broni. Vincento Saviolo ra­dzi swo­jemu uczniowi, aby ten ni­gdy nie prze­kła­dał palca za je­lec, co dok­tor Czajkowski okre­śla sło­wem „za­dzi­wia­jące” (bi­zarre), ar­gu­men­tu­jąc, że „do­brze wia­domo, iż pra­wi­dłowy [pod­kre­śle­nie moje – BW] uchwyt broni wpływa na sku­tecz­ność i cel­ność.”33. Najwyraźniej dla au­tora po­praw­nym uchwy­tem byłby taki z pal­cem prze­ło­żo­nym za je­lec.

Palec wskazujący był przekładany za jelec już w V wieku naszej ery. Uchwyt ten spotyka się jednak przed XVI wiekiem sporadycznie. Rysunek u góry z lewej pochodzi z perskiej misy znajdującej się w British Museum. Z prawej fragment tkaniny z Bayeux. Poniżej z lewej fragment XIV-wiecznego obrazu, a pozostałe dwa szkice pochodzą z obrazów XV-wiecznych.

Palec wska­zu­jący był prze­kła­dany za je­lec już w V wieku na­szej ery. Uchwyt ten spo­tyka się jed­nak przed XVI wie­kiem spo­ra­dycz­nie. Rysunek u góry z le­wej po­cho­dzi z per­skiej misy znaj­du­ją­cej się w British Museum. Z pra­wej frag­ment tka­niny z Bayeux. Poniżej z le­wej frag­ment XIV-wiecznego ob­razu, a po­zo­stałe dwa szkice po­cho­dzą z ob­ra­zów XV-wiecznych.

Moim zda­niem znowu wszystko roz­bija się o ro­dzaj broni. Doktor Czajkowski pi­sze, że na ilu­stra­cjach Saviolo ra­piery są „na­ry­so­wane w bar­dzo uprosz­czony spo­sób i nie wy­glą­dają, jak żadna rze­czy­wi­sta broń z tam­tego okresu.”34. Zerknijmy w ta­kim ra­zie do ka­ta­lo­gów zbio­rów mu­ze­al­nych, a zo­ba­czymy tam oprócz rze­czy­wi­ście de­li­kat­nych ra­pie­rów, po­cho­dzące z końca XVI wieku mie­cze o dość sze­ro­kiej głowni i nie­zbyt roz­bu­do­wa­nej rę­ko­je­ści.

Całe nie­po­ro­zu­mie­nie z uchwy­tem znika, gdy przyj­miemy wer­sję naj­prost­szą, uni­ka­jąc wy­ty­ka­nia błędu ilu­stra­to­rowi, który z dużą pie­czo­ło­wi­to­ścią od­dał szcze­góły stroju i nie ma żad­nego po­wodu, dla­czego miałby na­gle stwier­dzić, że ra­pier przed­stawi ina­czej. „Rapiery” Saviolo to broń sieczno-kolna, miecz mo­gący za­równo ude­rzać (ciąć), jak i pchać. Teoria ta znaj­duje po­twier­dze­nie w tek­ście oraz za­byt­kach z epoki.

Przekładanie palca za je­lec w broni siecz­nej nie jest naj­lep­szym po­my­słem, choć na nie­któ­rych ry­ci­nach i taki uchwyt wy­stę­puje. Kiedy? Już w V wieku na­szej ery.

Ciąć czy pchać?

Odwieczny pro­blem szer­mierki – co jest lep­sze, pchnię­cie, czy cię­cie (ude­rze­nie)? Doktor Czajkowski po­ru­sza w swoim ar­ty­kule rów­nież i ten te­mat, po­sił­ku­jąc się sztan­da­ro­wymi przy­kła­dami – trak­ta­tami di Grassiego oraz Silvera. Żałuję, że po­wo­łu­jąc się na prze­pro­wa­dzone eks­pe­ry­menty do­wo­dzące wyż­szo­ści pchnię­cia nad cię­ciem, nie roz­wi­nął te­matu – nie wspo­mniał nic o oso­bach eks­pe­ry­men­ta­to­rów i wa­run­kach w ja­kich prze­pro­wa­dzano próby, co nie­stety po­zba­wia nas moż­li­wo­ści oceny a ar­gu­ment – mocy do­wo­do­wej. Silvera od­rzuca, twier­dząc że jego wy­wód jest „bar­dzo skom­pli­ko­wany i nie­ja­sny”35.

A co wła­ści­wie pi­sze Silver? Otóż mówi on nam, że to, czy lep­sze i szyb­sze jest pchnię­cie, czy cię­cie za­leży od tego, czy sztych jest skie­ro­wany w prze­ciw­nika, czy nie. Jest to pro­sta ob­ser­wa­cja za­leż­no­ści mię­dzy war­to­ścią ak­cji i wa­run­kami, w ja­kich się ją wy­ko­nuje. Średniowiecze wy­ko­rzy­sty­wało z po­wo­dze­niem szty­chy i cię­cia w za­leż­no­ści od ak­tu­al­nej sy­tu­acji tak­tycz­nej (wła­śnie!). Jeśli przyj­rzeć się bli­żej za­war­tym w trak­ta­tach tech­ni­kom, wi­dać wy­raź­nie, że każdy z ro­dza­jów ataku ma swój czas i miej­sce. Niektóre ak­cje w szer­mierce mie­czem koń­czą się pchnię­ciem lub cię­ciem w za­leż­no­ści od dy­stansu od prze­ciw­nika – na­to­miast wy­ko­nuje się je tak samo.

A co z Hamletem?

Sam opis po­je­dynku i pro­wa­dzone przez dok­tora Czajkowskiego dy­wa­ga­cje na te­mat broni ćwi­czeb­nej w owym okre­sie są dość in­te­re­su­jące, choć nie­dłu­gie. Tę część warto prze­czy­tać. Nie za­mie­rzam jej ko­men­to­wać.

Podsumowanie

Doktor Czajkowski wy­ko­rzy­stuje sam po­je­dy­nek jako do­sko­nały pre­tekst do opi­sa­nia po­krótce otoczki hi­sto­rycz­nej owej walki i na tym sku­pia się przede wszyst­kim. Czuję się więc cał­ko­wi­cie roz­grze­szony z faktu, że ar­ty­kuł ten po­słu­żył mi do wy­ja­śnie­nia kilku ste­reo­ty­pów pa­nu­ją­cych wo­kół szer­mierki daw­nej.

Przykre jest to, że szer­mie­rze spor­towi tak bar­dzo są prze­ko­nani o nie­ist­nie­niu tra­dy­cji śre­dnio­wiecz­nych i za­miast je ob­jąć i cie­szyć się z faktu, że ich sport ma jesz­cze głęb­sze ko­rze­nie, nie­po­trzeb­nie temu za­prze­czają.

Reszta – jak po­wie­dział Fortynbras nad cia­łem Hamleta – jest mil­cze­niem.

Bibliografia

  1. Embelton Gerry, Medieval Soldier
  2. de Joinville Jean, Dzieje Świętego Ludwika, króla Francji
  3. Nicolle David, McBride Angus, French Armies of the Hundred Years War
  4. Oakeshott Ewart, A Sword in Hand
  5. Müller Heinrich, Kölling Hartmut Europäische Hieb- und Stichwaffen

Przypisy

  1. „The swords were very he­avy.”, s. 16
  2. „A new, much li­gh­ter we­apon ap­pe­ared – the ra­pier. […] The ave­rage ra­pier we­igh­ted about 1800 grams.” s. 16
  3. Oakeshott Ewart, A Sword in Hand, s. 13, Müller Heinrich, Kölling Hartmut, Europäische Hieb- und Stichwaffen
  4. „It [the ra­pier] was much li­gh­ter […] only in com­pa­ri­son to he­avy swords”, s. 16
  5. „…in­i­tially prac­ti­cally only the cuts were used, then cuts and thru­sts, and [la­ter] […] thru­sts were used al­most exc­lu­si­vely.”, s. 16
  6. „The ra­pier had a very long double-edged blade with a sharp po­int, a cross-bar and a com­pli­ca­ted set of pro­tec­tive rings gu­ar­ding the fencer’s hand.” s. 16
  7. „The de­fen­sive va­lue of these pro­tec­tive gu­ards was ra­ther do­ubt­ful”, s.20
  8. „The swords were very he­avy and often two-handed […] for de­fen­sive ac­tions, they used shields”, s.16
  9. „Heavy ar­mour and swords made fast mo­ve­ments, mo­bi­lity, and fine tech­ni­que and tac­tics sim­ply im­pos­si­ble”, s. 16
  10. Przykłady po­daję za „Medieval Soldier” Gerry’ego Embeltona, s. 34
  11. David Nicolle, Angus McBride, French Armies of the Hundred Years War, s. 44.
  12. Gerry Embelton, Medieval Soldier, s. 34
  13. „Fencing with the ra­pier – in terms of speed, tech­ni­que, tac­tics, me­thods, and cho­ice of excer­ci­ses – con­sti­tu­ted a great pro­gress com­pa­red to prac­tise with he­avy swords”, s. 17
  14. „Fencing ma­sters no­ti­ced and stres­sed the im­por­tance of the fe­eling of sur­prise in a bout”, s. 17
  15. Fiore dei Liberi, Flos Duellatorum, 10v i 21v
  16. Anonim, Gladiatoria, 7r
  17. Hans Talhoffer, Alte Almatur und Ringkunst, 77r
  18. Fiore dei Liberi, Flos Duellatorum , 39v
  19. „The bo­uts ba­sed on chi­valry and fair play took place at kni­ghts’ to­ur­na­ments and in du­els of dif­fe­rent kinds”, s. 16
  20. „The im­por­tance of di­stance, di­spla­ce­ment and as­ses­sment of di­stance was no­ti­ced.”, s.16
  21. „Certain we­apon po­si­tions were in­tro­du­ced as ba­sic po­si­tions from which of­fen­sive ac­tions co­uld start.”, s.17
  22. „Only Agrippa […] in­tro­du­ced very sim­ple na­mes for va­rious we­apon po­si­tions.”, s.17
  23. „In ra­pier fen­cing many new con­cepts of fen­cing ac­tions were in­tro­du­ced: di­sen­ga­ge­ment, counter-disengagement, fe­int, counter-time.”, s.17; będę jesz­cze ko­rzy­stał z tego cy­tatu da­lej.
  24. por. Simgund Ringeck, Peter von Danzig, Jud Lew
  25. por. Fiore dei Liberi
  26. „The great ma­sters be­gan to ap­pre­ciate, ap­ply and per­fect cer­tain ru­les of teaching-learning […] and the prin­ci­ple of in­di­vi­du­ali­sa­tion […]” s. 18
  27. „The he­avy swords were used to de­li­ver blows aimed at de­stroy­ing the ar­mour and knoc­king down the op­po­nent;”, s. 16
  28. „It was not easy to yield such he­avy we­apons.”, s. 20
  29. „…to con­ti­nue fi­gh­ting, even for only a few mi­nu­tes, one wo­uld have to po­ssess good he­alth, mo­tor fit­ness, strength and spe­ci­fic en­du­rance.”, s. 22
  30. „…the speed of a fen­cing bout in those days co­uld not be very high.”, s. 22
  31. „…fi­gh­ting with ra­piers was qu­ite li­vely and very exhau­sting.”, s.21
  32. Jean de Joinville, Dzieje Świętego Ludwika, króla Francji
  33. „…the pro­per way of grip­ping a we­apon con­di­tions the ef­fi­cacy and ac­cu­racy of wiel­ding it.”, s. 20
  34. „ra­piers […] in Saviolo’s book are drawn in a very sim­pli­fied fa­shion and do not look like real we­apons of the epoch”, s. 22
  35. „…very com­pli­ca­ted and un­c­lear ar­gu­ment.”, s. 21