© 2004 Bartłomiej Walczak
8-9 maja Szwedzi zaprosili mnie do Uppsali, abym tam zaprezentował naszą interpretację technik na sztylet, miecz i tasak z Codex Wallerstein.
Na seminarium pojawiło się 18 osób z Uppsali, Gimo i Sztokholmu. Spotkałem starych znajomych, poznanych na pierwszym seminarium z Johnem Clementsem w roku 2000, jeszcze w czasach HACA, a także tych, z którymi od czasu do czasu wymieniałem opinie na forach i osoby zupełnie mi obce ze szwedzkich oddziałów ARMA. Niestety, nie było nikogo z Malmö i nie dane mi było zobaczyć się z Davidem Lindholmem, z którym miałem nadzieję wymienić poglądy i doświadczenia.
Sobotę rozpoczęliśmy od technik na tasak, które zajęły nam czas aż do lunchu. W międzyczasie swoją obecnością zaszczycił nas Peter Johnsson, prezentując swoje najnowsze wyroby – projekt tasaka dla Albion Armourers oraz jeszcze nie oprawione ostrza do nowych replik. Wykorzystując „roboczą” rękojeść, którą Peter wykorzystuje do określenia ostatecznego kształtu i wagi oprawy, mieliśmy okazję wypróbować ich dynamikę.
Peter poprowadził też krótką prelekcję na temat przeznaczenia różnych rodzajów głowni i sposobie oprawiania mieczy, która po chwili przerodziła się w ogólną dyskusję na temat broni białej, zakończoną w trakcie lunchu.
- Odcinanie – jedna z technik na tasak
- Peter Johnson opowiada o swoich mieczach
- Peter porównuje dynamikę swojej konstrukcji z tasakiem polskiej produkcji
- Demonstracja parowania krótkim ostrzem
- Rzut z półmiecza
- Próba ostrza – niestety jeszcze bez oprawy
Niestety, Peter musiał nas opuścić w połowie dnia, a my powróciliśmy do ćwiczeń, tym razem przechodząc do długiego miecza. Ze względu na objętość tej części traktatu, w sobotę udało nam się przerobić około połowy materiału.
Wieczorem, jak to zwykle bywa na tego rodzaju imprezach, poszliśmy na kolację do centrum Uppsali i rozpoczęliśmy długie rozmowy, zarówno związane z tematem dawnych europejskich sztuk walki, jak i nie. Nasza konwersacja skończyła się u Björna w domu długą dyskusją na temat zapasów w Codex Wallerstein.
Następnego dnia rozpoczęliśmy powtórką z długiego miecza i przerobiliśmy resztę technik, po czym po lunchu zabraliśmy się za sztylet. Szczęśliwie udało nam się przećwiczyć cały materiał, w tym też i techniki uważane przeze mnie za trudne oraz interpretacyjnie niepewne. Szwedzka grupa była zdyscyplinowana, konkretna, pojętna i nie sprawiała żadnych problemów. Osobiście jestem bardzo zadowolony z tego, że mogłem z nimi ćwiczyć. Joachim okazał się być doskonałym „manekinem” do pokazywania dynamiki niektórych bardziej skomplikowanych technik, a wszyscy razem stworzyli bardzo sympatyczną atmosferę.
W poniedziałek, dzięki uprzejmości pana Bengta Kylsberga, kuratora zamku Skoklosters, udało nam się obejrzeć tamtejsze zbrojownie, zarówno te przeznaczone do zwiedzania, jak i zamknięte. Oprócz sporej ilości broni palnej różnego rodzaju, znajdują się tam też wyjątkowo interesujące okazy broni i uzbrojenia, w tym kilka zdobytych w trakcie Potopu. Ciekawostką był dwuręczny rapier z dokręcaną drugą częścią rękojeści, wschodnia „kryta” kolczuga, czy też francuskie XVII-wieczne zbroje z hełmami z zachowaną wyściółką. Mogliśmy z bliska przyjrzeć się większości egzemplarzy i podziwiać szczegóły wykonania rękojeści, czy też licznie zachowanych pochew. Niestety, nie dane nam było niczego wziąć do ręki, zmierzyć, czy choćby sfotografować, podobnie jak nie udało nam się dotrzeć do biblioteki, w której podobno znajduje się kilka XVI- i XVII-wiecznych traktatów szermierczych.
Podziękowania dla Björna Sollandera za zorganizowanie imprezy oraz gościnę w Uppsali.