Cięcie w nadgarstek

Spotkanie HEMAC – Dijon, 03.2002

W dniach 23-26 marca w Dijon we Francji od­było się pierw­sze spo­tka­nie Historical European Martial Arts Coalition – nie­for­mal­nej or­ga­ni­za­cji zrze­sza­ją­cej ba­da­czy i re­kon­struk­to­rów daw­nych sztuk walki. Impreza trwała od so­boty do wtorku. Razem z Radkiem przy­je­cha­li­śmy tam w pią­tek i zo­sta­li­śmy go­ścin­nie przy­jęci przez or­ga­ni­za­to­rów – Fabrice Cognot oraz Matta Eastona.

Po po­zby­ciu się ba­gaży zwie­dzi­li­śmy Muzeum Sztuk Pięknych w Dijon (zwane też mu­zeum Wielkich Diuków). Mieliśmy oka­zję przyj­rzeć się kil­ku­dzie­się­ciu cie­ka­wym ma­lo­wi­dłom i rzeź­bom oraz kilku in­te­re­su­ją­cym na­grob­kom. Z cie­kaw­szych eks­po­na­tów warto nad­mie­nić rzeźbę psiego py­ska z czep­cem kol­czym z wi­doczną wy­ściółką (prze­ry­so­waną dość wier­nie w książce Gary’ego Embeltona „Medieval Military Costume”), frag­ment rzeźby stopy z ka­wał­kiem sa­bota przy­wią­za­nego z przodu rze­mie­niem do buta oraz frag­ment rzeźby ręki z rę­ka­wicą klep­sy­drową (dzię­ku­jemy Tomaszowi Rajtarowi za udo­stęp­nie­nie po­niż­szych zdjęć z mu­zeum). Znajdujących się w mu­zeum mie­czy nie udało nam się zo­ba­czyć, po­nie­waż in­sty­tu­cja ta nie po­sia­dała wy­star­cza­jące ilo­ści lu­dzi, aby za­bez­pie­czyć wy­stawę (sic!). Resztę dnia i sporą część wie­czora spę­dzi­li­śmy w ir­landz­kim pu­bie, pi­jąc piwo lub sok, rzu­ca­jąc lot­kami i cze­ka­jąc na przy­jazd reszty zna­jo­mych.

Krótki opis poszczególnych prezentacji

Sobota

Dreynschlag, Christoph Kaindel – za­pasy z Dürera. Christoph i dwaj jego ko­le­dzy wagi cięż­kiej zro­bili na­prawdę nie­złe warsz­taty z za­pa­sów, prze­my­ślane, kon­kretne, a miej­scami dość za­bawne. Rozpoczęli od 20 mi­nu­to­wej de­mon­stra­cji róż­nych tech­nik, a po­tem za­czę­li­śmy pod ich kie­run­kiem ćwi­czyć pod­stawy. Christoph i reszta cho­dzili i po­pra­wiali, da­wali kon­kretne wska­zówki. Na ko­niec ba­wi­li­śmy się w „wy­rzu­ca­nie z dołka” przez osobę ska­czącą na jed­nej no­dze. Bardzo nam się po­do­bało.

Freifechter, Stefan Dieke – ra­pier z Meyera. Stefan Dieke i jego ko­lega naj­pierw za­pre­zen­to­wali kilka tech­nik, a po­tem prze­szli­śmy do ich ćwi­cze­nia. Przyznam się, że mia­łem pro­blemy z prze­sta­wie­niem swo­jej pracy nóg na ra­pier, po­nie­waż róż­niła się ona znacz­nie od tego, co pro­po­no­wał Stefan. Kilka tech­nik wy­da­wało mi się na pierw­szy rzut oka dość dziw­nych, ale nie po­dej­muję się oce­niać wier­no­ści in­ter­pre­ta­cji. Po ćwi­cze­niach, Freifechter za­de­mon­stro­wali krótki spar­ring, który zro­bił na nas dość prze­ciętne wra­że­nie.

Sala d’Arme Achille Marozzo, Marco Ruboli – miecz w szkole wło­skiej. Marco i jego ko­lega po­ka­zali dość prze­kro­jowo (co nie­stety ozna­cza też po­bież­nie) tech­niki z wło­skiej szkoły walki mie­czem. Zaczęli od po­staw i tech­nik z Fiore dei Liberi, po­tem prze­szli do Filipo Vadiego, a skoń­czyli na Manciolino i Achille Marozzo. Ostrzyłem so­bie zęby na tę pre­zen­ta­cję, a tym­cza­sem była ona moim zda­niem naj­słab­sza ze wszyst­kich pod wzglę­dem dy­dak­tycz­nym. Marco po­ka­zy­wał za jed­nym ra­zem trzy tech­niki, każdą tylko raz. Dla osób ich nie zna­ją­cych (w tym dla mnie) było to dość mę­czące. Marco na­pi­sał mi po­tem, że sta­rał się prze­ka­zać idee za­warte we wło­skich trak­ta­tach z XV i XVI wieku, a nie uczyć tech­nik. Trzeba na­to­miast przy­znać, że po se­mi­na­rium prze­słali wszyst­kim uczest­ni­kom „skrypt” pre­zen­ta­cji, li­czący około 30 stron, co w zu­peł­no­ści na­pra­wiło kiep­skie wra­że­nie, ja­kie wy­nio­słem z tej czę­ści im­prezy.

Potem przy­szedł czas na obiad, cał­kiem smaczny i bę­dący oka­zją do dal­szych roz­mów na różne te­maty. No i te fran­cu­skie sery!

Niedziela

FISAS, Maestro Lupo Sinclair – za­pre­zen­to­wał re­ne­san­sowe tech­niki walki spada di lato, czyli tzw. si­de­sword oraz spada y daga (miecz i szty­let). Metodycznie sama pre­zen­ta­cja stała na wy­so­kim po­zio­mie, cho­ciaż można by po­le­mi­zo­wać z jej war­stwą me­ry­to­ryczną. Cień na ca­łość rzu­ciło wy­po­wie­dziane na po­czątku stwier­dze­nie, że szer­mierka śre­dnio­wieczna była pry­mi­tywna i że roz­wi­nęła się do­piero w re­ne­san­sie. Zaprezentowana przez Sinclaira praca nóg ma, ow­szem, po­kry­cie w źró­dłach, ale są to źró­dła do­ty­czące ra­piera, a nie mie­cza (np. trak­tat Vincente Saviolo). Nie po­do­bały mi się rów­nież po­ka­zy­wane przez niego cię­cia, bę­dące ra­czej „pac­nię­ciami” po­dob­nymi do cio­sów sza­blą spor­tową. Ćwiczyliśmy w pa­rach pracę nóg, po­stawy i tech­niki. Na swój spo­sób po­ucza­jące, choć bu­dzące wąt­pli­wo­ści.

ARMA-PL, Radek Ropka i Bartek Walczak – ta­sak i miecz w Codex Wallerstein. Rozpoczęliśmy krót­kim wstę­pem na te­mat sa­mego trak­tatu, a po­tem prze­szli­śmy do tech­nik na ta­sak i ćwi­czeń w pa­rach. Następnie tro­chę mó­wi­łem o dłu­gim mie­czu, wy­ko­na­li­śmy kilka pro­stych ćwi­czeń przy­go­to­wu­ją­cych, a po­tem po­ka­za­li­śmy garść tech­nik – wszystko to było ćwi­czone w pa­rach. Nie zdą­ży­li­śmy prze­ćwi­czyć wszyst­kiego (jak to zwy­kle bywa), więc na sam ko­niec po­ka­za­li­śmy jesz­cze kilka tech­nik, a roz­wa­ża­nia za­koń­czy­li­śmy pre­zen­tu­jąc tech­nikę naj­bar­dziej zło­żoną oraz taką, w któ­rej od­rzuca się miecz i po­wala prze­ciw­nika na plecy. Uważam, że była to bar­dzo udana pre­zen­ta­cja. Odebraliśmy cał­kiem sporo gra­tu­la­cji.

Arts d’Armes, Phillipe Errard i Michael Huber – krótka pre­zen­ta­cja ra­piera na pod­sta­wie Thibaulta. Osobiście by­łem dość wy­czer­pany i przy­glą­da­łem się tylko jed­nym okiem, na­to­miast Radek twier­dzi, iż nie wy­ko­rzy­stali oni do końca po­ten­cjału „ma­gicz­nego koła”, które tak pie­czo­ło­wi­cie na­ma­lo­wali na pod­ło­dze sali. Przedstawili ma­te­riał dość cha­otycz­nie, dużo mó­wili, mało po­ka­zy­wali, ale było wi­dać, że wie­dzą, o czym mó­wią.

Wieczorem Ross Dean i Chris Webb (jako przed­sta­wi­ciele Angusa Trima w Europie) dali nam wy­jąt­kową oka­zję wzię­cia do ręki ostrych mie­czy i wy­ko­rzy­sta­nia ich w prak­tyce. Cięliśmy pla­sti­kowe bu­telki i pa­pie­rowe kar­tony, z dość du­żym po­wo­dze­niem. Takie „lek­kie” ćwi­cze­nie cięć nie daje wy­obra­że­nia o sile ude­rze­nia, ale z pew­no­ścią uczy pra­wi­dło­wego usta­wie­nia ostrza. Osobiście wo­lał­bym ciąć coś so­lid­niej­szego (Hans Heim twier­dzi, że cał­kiem nie­źle na­dają się do tego ja­poń­skie ta­tami), żeby móc spraw­dzić sku­tecz­ność kilku cięć. Było to dość po­ucza­jące do­świad­cze­nie.

Poniedziałek

Arts d’Armes, Michael Huber i Philip Didier (miecz); Le gu­er­riers d’Avalon, Olivier Dupuis (kij) – długi miecz oraz kij w „La no­ble science des jo­ueeurs de­spee”. Arts d’Armes to dość młoda grupa. Według tego, co mó­wili, ćwi­czą ra­zem od 2 mie­sięcy, a Egenolphem za­jęli się kilka ty­go­dni przed se­mi­na­rium, więc sama pre­zen­ta­cja była dość cha­otyczna i wi­dać było brak pew­no­ści pre­le­gen­tów. Pokazana in­ter­pre­ta­cja wy­da­wała mi się nieco dziwna, ale nie czuję się spe­cjal­nie mocny w XVI-wiecznej szer­mierce, więc nie mogę w ża­den inny spo­sób wy­ra­zić swo­jego zda­nia. Kij był nieco cie­kaw­szy, ale nie­stety za­pre­zen­to­wano go dość cha­otycz­nie.

Ochs, Johann Heim, Steffen Zimmerman i Stefan Königs – ta­sak w trak­ta­cie Johannesa Lecküchnera. Hans, Stefan i Steffen za­pre­zen­to­wali pod­sta­wowe po­stawy i cię­cia w re­la­cji do nauk mi­strza Liechtennauera, na któ­rych to Lecküchner ba­zo­wał. Po ich prze­ćwi­cze­niu za­częły się kon­kretne tech­niki, rów­nież in­te­re­su­jące. Niestety, drobna kon­tu­zja Radka unie­moż­li­wiła nam do­kładne przyj­rze­nie się wszyst­kim tech­ni­kom. Cała pre­zen­ta­cja była bar­dzo udana, choć pod ko­niec lu­dzie byli już dość zmę­czeni.

Schola Gladiatoria, Matt Easton i Chris Webb – szty­let w trak­ta­cie Fiore dei Liberi. Matt roz­po­czął od prze­czy­ta­nia tłu­ma­cze­nia dość in­te­re­su­ją­cego pro­logu do rę­ko­pisu z Getty. Następnie w ty­po­wym dla sie­bie lek­kim stylu ra­zem z Chrisem po­ka­zali pod­stawy i tech­niki na szty­let. Dużą część z tych rze­czy wi­dzie­li­śmy już pół roku wcze­śniej w Krakowie, więc mie­li­śmy oka­zję prze­ćwi­czyć wszystko jesz­cze raz. Brakowało w tej pre­zen­ta­cji ja­kie­goś „haka” na ćwi­czą­cych, ale me­ry­to­rycz­nie była bar­dzo do­bra.

Wtorek

Warrior’s Way, Colin Richards  – szty­let w Talhofferze 1467. Pomimo dość ob­szer­nych ko­men­ta­rzy do szty­letu w tym ma­nu­skryp­cie, wy­ko­na­nie za­war­tych w nim tech­nik jest cią­gle przed­mio­tem dys­ku­sji. Colin przed­sta­wił swoją usys­te­ma­ty­zo­waną ich in­ter­pre­ta­cję, którą ćwi­czy­li­śmy w pa­rach. Był to je­den z lep­szych warsz­ta­tów na tej im­pre­zie. Colin ma dość spe­cy­ficzne po­czu­cie hu­moru, ale zna się na rze­czy. Bawiliśmy się cał­kiem nie­źle.

Po lun­chu Ross i Chris po­now­nie umoż­li­wili nam wy­ko­rzy­sta­nie ostrej broni do cię­cia. Tym ra­zem pró­bo­wa­li­śmy nieco bar­dziej „fi­ne­zyj­nych” cięć, ku na­szemu zdzi­wie­niu z po­wo­dze­niem. Naszym po­czy­na­niom przy­glą­dali się stu­denci tam­tej­szego uni­wer­sy­tetu, nie­któ­rzy z nich mieli oka­zję na­wet sami spró­bo­wać swo­ich sił.

Na sam ko­niec Fabrice Cognot za­pre­zen­to­wał kilka tech­nik z Le Jeu de La Hache. Początek był dość in­te­re­su­jący, ale nie­stety był to czas, kiedy mu­sie­li­śmy się zbie­rać (dla­tego nie ma nas na zdję­ciu zbio­ro­wym). Ross i Chris od­wieźli nas na dwo­rzec i spo­koj­nie wró­ci­li­śmy do kraju.

Wrażenia ogólne

Była to dość ważna im­preza dla osób zwią­za­nych z HEMAC. Pozwoliła nam się spo­tkać z in­nymi i zo­ba­czyć, czym się zaj­mują. Sporo się na­uczy­li­śmy i do­wie­dzie­li­śmy, po­mimo róż­nego po­ziomu pre­zen­ta­cji. Szkoda, że nie wszy­scy mo­gli tam przy­je­chać (nie po­ja­wił się na przy­kład Mark Hillyard, Rob Lovett, czy Martin Austwick), po­zo­staje nam li­czyć na na­stępne tego ro­dzaju wy­da­rze­nia.

Dziękujemy Fabrice’owi i Mattowi za te kilka wspa­nia­łych dni spę­dzo­nych w Dijon.

Zdjęcie grupowe

Zdjęcie gru­powe

Opublikowano w Aktualności.

Dodaj komentarz