© 2004 Michał Czerep
W dniach 24-25 kwietnia tego roku odbył się w Poznaniu zjazd ARMA-PL. Zajęcia odbywały się na sali gimnastycznej klubu Warta. Impreza rozpoczęła się prezentacjami poszczególnych grup.
Pierwsi pokazali się gospodarze, czyli Marek i Patryk. Demostrowali swoją interpretację traktatu Joachima Meyera, dokładnie zaś długi miecz, sztylet i halabardy. Prezentacja była bardzo dynamiczna, na pełnej szybkości. Mnie szczególnie zainteresował miecz, jako że bardzo odbiegał od tego ,do czego zdążyłem się przyzwyczaić. Od razu zwracała uwagę bardzo niska postawa walczących. W trakcie zaś wymiany ciosów można było zauważyć uderzenia zadawanie płazem (sic). Jak wyjaśnili Poznaniacy starcia mają charakter sportowy, stąd nie chodzi koniecznie o uszkodzenie przeciwnika. Łączy się z tym również brak pchnięć. Pojawiło się też coś, co przypominało (hmm) zasłonę statyczną, ale o to należy już zapytać Marka i Patryka.
Potem nastąpiło kilka prezentacji słownych, gdzie grupy przedsatwiały sweje podejście do metodyki nauczania, źródła z których korzystają i tym podobne.
Krótką prezentację zagadnień związanych z walką w zbroi według Gladiatorii pokazał Szczecin, wskazując na problemy z jakimi można się zetknąć pracując z tekstem i ilustracjami, szczególnie, że czasem ilustracje nie pasują do tekstu. Na koniec pokazała się ekipa krakowska, demonstrując elementy rozgrzewki i kilka ćwiczeń „Liechtenauerowskich”.
Potem zabrał się za nas Patryk i przykładnie skatował nas na rozgrzewce, kilku osobom poświęcając uwagę osobiście. Po zejściu kontuzjowanych z parkietu przystąpiliśmy do warsztatów z podstaw Meyera, polegających głównie na walce z dolnymi kończynami o utrzymanie tak niskiej postawy jak nauczyciele. Poćwiczyliśmy 4 uderzenia, mające nieco inną trajektorię niż to, co zazwyczaj ćwiczymy przy Liechtenauerze. Po warsztacie nastąpiło niejakie rozprężenie, więc ogłoszono przerwę na obiad.
Po obiedzie dołączyła do nas reszta ekipy z Wrocławia i przeprowadziła świetną demonstrację zapasów Otta Żyda. Widać, że pracowali nad tekstem w wielu jego wariantach i przemyśleli wszystko dokładnie. Zapoznawszy się wzrokowo z celem następnych zajęć przystąpiliśmy do rozgrzewki, którą poprowadził niżej podpisany, a następnie do przygotowania do kontaktu z podłożem, czyli podstaw padów. Tak przygotowani oddaliśmy się w ręce Tomka Maziarza i Dawida Kowalika, którzy przeprowadzili nas przez pierwszych kilka technik zapaśniczych. Podczas zajęć okazało się, że czasami niektóre techniki ‚same’ wykonują się nieco inaczej, ponieważ wykonujący je mają inne warunki fizyczne albo wcześniej trenowali jakieś formy rzucania. Zajęcia te były też okazją by skonfrontować pierwsze gdańskie podejścia do Otta z bardziej zaawansowanymi dokonaniami wrocławskimi.
Na tym zakończyła się oficjalna część pierwszego dnia i przeszliśmy do konwersacji oraz konsumpcji.
- Techniki na długi miecz z manuskryptu Joachima Meyera w wykonaniu Patryka Skupniewicza i Marka Helmana z ARMA-Poznań
- Techniki na sztylet z manuskryptu Joachima Meyera w wykonaniu Patryka Skupniewicza i Marka Helmana z ARMA-Poznań
- Techniki na halabardy z manuskryptu Joachima Meyera w wykonaniu Patryka Skupniewicza i Marka Helmana z ARMA-Poznań
- Techniki zapasów Otta Żyda w wykonaniu Tomka Maziarza i Dawida Kowalika z ARMA-Wrocław
Dzień drugi upłynął pod znakiem walki w zbroi na podstawie Gladiatorii w interpretacji szczecińskiej i krakowskiej. Tu najwyraźniej można było zobaczyć jak wielkie różnice mogą się pojawić przy pracy nad tym samym traktatem przez niezależne ośrodki. Szczecin zrobił warsztaty z półmiecza, Kraków ze sztyletu. Można było zauważyć, że Feniks podszedł do traktatu bardziej metodycznie, natomiast ekipa szczecińska ma doświadczenie w walce w zbroi jako takiej – po prostu mają blachy i wiedzą jak człowiek porusza się w takim opancerzeniu. Z nieco obitymi przedramionami zakończyliśmy zajęcia koło godziny 15 – nadszedł czas powrotu do domu.
Padł pomysł organizowania kwartalnych spotkań ARMA w różnych częściach Polski, tak, by każdemu było kiedyś blisko. Warto to chyba przemyśleć. Podobnie z planami zorganizowania letniego obozu treningowego, szczegóły zapewne pojawią się na liście.
Ogólnie rzecz biorąc uważam spotkania poznańskie za niezwykle udane i inspirujące do podjęcia jeszcze intensywniejszego wysiłku treningowego. Chciałbym też podziękować Patrykowi i Markowi za jego zorganizowanie. Nieobecnym powiem jedno: żałujcie!